Skuteczna batalia o należną odprawę

Dzięki inicjatywie NSZZ „Solidarność” KWK „Knurów-Szczygłowice” Ruch „Knurów”, przy zaangażowaniu wybranej przez Związek kancelarii prawnej, były pracownik należącej do Spółki Restrukturyzacji Kopalń SA (SRK) kopalni „Makoszowy” (obecnie w KWK „Knurów-Szczygłowice”) wygrał sprawę sądową o wypłatę odprawy, którą powinien otrzymać po odejściu z SRK. Knurowska „Solidarność” apeluje do osób znajdujących się w podobnej sytuacji, by składały pozwy i nie podpisywały ugód.

O jakich kwotach mowa? Pytamy Dawida Bendkowskiego, jeszcze trzy miesiące temu wiceprzewodniczącego zakładowej „Solidarności” w KWK „Makoszowy”, a dziś pracownika KWK „Knurów-Szczygłowice”.

– Zasądzona kwota to mniej więcej 10 tysięcy złotych brutto – odpowiada Dawid. – Bez wahania zdecydowałem się na złożenie pozwu. Byłem przekonany, że wygram, bo zgodnie z prawem pracy odprawa przysługuje każdemu pracownikowi, z którym bez jego winy rozwiązano umowę o pracę. W zależności od tego, ile dana osoba ma przepracowane, należy jej się określona suma pieniędzy – dodaje.

Po tym, jak dotarły do nas pierwsze informacje o zaistniałym problemie, skontaktowaliśmy się z kancelarią, zlecając przeprowadzenie analizy prawnej, która pozwoliła nam oszacować szanse na wygraną w ewentualnych procesach. Ta analiza wypadła bardzo obiecująco, nie chcieliśmy jednak ryzykować, dlatego nie namawialiśmy pracowników do składania pozwów w jednym czasie. Gdyby sąd wydał wyrok niekorzystny, musielibyśmy pokryć wszystkie koszty sądowe, które w przypadku kilkudziesięciu osób byłyby niebagatelne – wyjaśnia przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” KWK „Knurów-Szczygłowice” Ruch „Knurów” Krzysztof Leśniowski. – Poszliśmy natomiast w innym kierunku. Uzgodniliśmy z kolegą Dawidem Bendkowskim, że to on będzie tą osobą „pilotażową”, która jako pierwsza upomni się o odprawę. Dosłownie wczoraj [8 marca – przyp. red. Solidarności Górniczej] otrzymałem informację o wygranej sprawie. Teraz zachęcam innych, by skorzystali z „przetartego szlaku”, przychodzili do biura „Solidarności” i za naszym pośrednictwem przekazywali pełnomocnictwa kancelarii prawnej. W ten sposób, nic nie ryzykując, mogą wywalczyć od poprzedniego pracodawcy należne im pieniądze – podkreśla.

Pracownik zainteresowany złożeniem pozwu nie musi gromadzić żadnych wniosków, zaświadczeń czy innych dokumentów. Powinien natomiast udać się do któregoś ze związkowych biur – bo oprócz „Solidarności” akcję prowadzą również Wolny Związek Zawodowy „Sierpień 80” oraz Związek Zawodowy Pracowników Dołowych – i złożyć trzy podpisy: pod formalną umową z kancelarią prawną, oświadczeniem o przekazaniu pełnomocnictwa konkretnemu prawnikowi oraz wezwaniem SRK do wypłaty świadczenia.

Jak informuje Krzysztof Leśniowski, zgłosiło się już około 40 osób zainteresowanych uzyskaniem odprawy poprzez wytoczenie procesu byłemu pracodawcy. Kolejne sprawy są rozpatrywane przez Sąd Rejonowy w Zabrzu.

Przewodniczący przestrzega przed niekorzystnymi warunkami ugód, jakie byłym pracownikom kopalni „Makoszowy” może oferować Spółka Restrukturyzacji Kopalń.

– Nie wiem, czy wszystkim byłym pracownikom KWK „Makoszowy” SRK proponuje takie same warunki ugody, ale przyjrzałbym się temu wszystkiemu nieco uważniej, bo może być tak, że zawarte są tam klauzule, które blokują osobie podpisującej możliwość zgłaszania innych roszczeń wobec Spółki, chociażby w sprawie wypłaty nadgodzin – precyzuje.

Krytykuje też jedną z organizacji związkowych, która zbiera od byłych pracowników „Makoszów” dokumentację mającą służyć przeprowadzeniu procesów sądowych o odprawy, ale do tej pory nie podjęła żadnych działań w tym kierunku.

– Efektów działań tego związku zawodowego nie widać, choć całą akcję zaczął nieco wcześniej od nas. Trudno to nazwać inaczej niż nabijaniem zainteresowanych „w butelkę” – kwituje.

KWK „Makoszowy” przestała wydobywać węgiel w grudniu ubiegłego roku. Politykom odpowiadającym za górnictwo nie udało się znaleźć dla niej nowego inwestora. Od końca kwietnia 2015 r. zakład pokrywał straty produkcyjne oraz koszty osłon socjalnych (świadczeń wypłacanych odchodzącym górnikom) ze środków budżetowych. Los „Makoszów” przypieczętowała decyzja Komisji Europejskiej z 18 listopada 2016 r. o notyfikacji pomocy publicznej na „złagodzenie społecznych i środowiskowych skutków likwidacji niekonkurencyjnych kopalń węgla do 2018 roku”. Zaakceptowany przez Brukselę plan restrukturyzacji sektora wykluczył możliwość pokrywania przez państwo strat KWK „Makoszowy” ponoszonych na wydobyciu węgla po 31 grudnia 2016 r.

Tuż przed rozpoczęciem procesu likwidacyjnego górnicy otrzymali oferty pracy w kopalniach ościennych, głównie zakładach należących do Polskiej Grupy Górniczej Sp. z o.o. i Jastrzębskiej Spółki Węglowej SA.

Od 19 grudnia 2016 r. do 1 lutego 2017 r. z kopalni „Makoszowy” odeszło 872 osób – 729 zatrudnionych na stanowiskach robotniczych i 143 etatowych. 1 lutego kopalnia zatrudniała 410 pracowników.