Mieszkańcy Kuźni Nieborowskiej powiedzieli dosyć i wyszli na ulicę…

Mieszkańcy Kuźni Nieborowskiej powiedzieli dosyć i wyszli na ulicę…

Mieszkańcy Kuźni Nieborowskiej i okolicznych miejscowości od lat bezskutecznie walczą o remont głównej drogi przebiegającej przez ich teren, a na której remont nie mają wpływu, ponieważ należy ona do województwa śląskiego. To jeden z wielu absurdów które przez lata natworzono w rządowej maszynce ustawowej. Mieli ona ustawy niczym rzeźnik mięso w masarni, a wydaje się nam, że to masarz ma więcej rozumu, niż nasi decydenci.

Droga wojewódzka, to brzmi dumnie. Póki nie zobaczymy jej na żywo. Dziury, koleiny, brak pobocza, chodników, oświetlenia przy przejściach, czegokolwiek oprócz tysięcy znaków drogowych. To polska rzeczywistość. To rzeczywistość drogi wojewódzkiej 921 na większości jej odcinków. Jeszcze gdy przebiega przez większe miasta może liczyć na wsparcie i nacisk mocniejszej lokalnej władzy. Gdy jednak wyjeżdża z rogatek miejskich nie kończy swojego biegu i dalej wije się wśród mniejszych miejscowości i wiosek. I tu zaczyna się problem. Bo mali nie mają takiej siły przebicia. Ale czy nie mają prawa do bezpieczeństwa, do tego by spokojnie po zmroku wrócić do swoich domów? Czy my wszyscy jesteśmy skazani na podróż samochodami po poligonach? I czy wszyscy muszą mieć lęk, że jadąc taką nieoświetloną, dziurawą, wyboistą i pozbawioną pobocza drogą tak jak wojewódzka 921 w Kuźni Nieborowskiej możemy nie zauważyć pieszego, a nawet jeśli go wypatrzymy, to na tych wybojach możemy nie opanować auta i …lepiej dalej nie myśleć!

Ale czemu myśleć o tym muszą wszyscy, a nie ci którzy o remontach tych dróg decydują, bo to właśnie im podlega droga, często ta na której nikt z decydentów nigdy sam nie musiał się przejść, a nawet przejechać.

Taki problem maja właśnie mieszkańcy Kuźni Nieborowskiej. Przez ich niewielką wieś przebiega właśnie jedna z wielu takich zapomnianych, acz strategicznych dla województwa śląskiego, dróg łącząca Zabrze z Rudami, a dalej Raciborzem i czeską granicą. Mieszkańcy tej malutkiej pilchowickiej wsi od lat bezskutecznie walczą o remont i doprowadzenie do jakichkolwiek standardów głównej drogi przebiegającej przez ich teren.

Dwa lata temu sytuacja zaogniła się. W planie remontów dróg wojewódzkich, dalej pomijano ten fragment drogowej architektury. I mimo, że w styczniu 2017 roku w Urzędzie Marszałkowskim w Katowicach wpisano remont DW921na odcinku od Zabrza do DK78 do strategicznych projektów drogowych starających się o unijne wsparcie, to po za tym wpisem niewiele się wydarzyło. Ot, zwykła Polska, szara rzeczywistość.

Mieszkańcy Kuźni Nieborowskiej powiedzieli dość. Czas naglił, a temat remontu DK921 utkwił gdzieś w Urzędzie Marszałkowskim. Za namową pani sołtys, Bożeny Kopianiuk zorganizowali protest na jedynym przejściu dla pieszych na odcinku DW 921 do DK78 w ich wsi. Blokada przejścia dla pieszych, odbyła się 2 lutego 2018 roku w godzinach popołudniowych, od 14.00 i trwała dwie godziny. Legalny i pokojowy przemarsz grupy kilkudziesięciu mieszkańców Kuźni Nieborowskiej, wsparty został przez grupę związkowców NSZZ Solidarność KWK „Knurów-Szczygłowice”, którzy razem korzystając z wyznaczonego przejścia dla pieszych, spacerowali po nim blokując ruch pojazdów.

Związkowcy nie tylko wsparli protestujących mieszkańców sąsiedniej wsi, ale również niepełnosprawnych pensjonariuszy pobliskiego Domu Pomocy Społecznej „Zameczek” przy ul. Knurowskiej do których właśnie taki koszmarny dojazd zorganizowano.

Jak powiedział jeden z protestujących związkowców: „Jesteśmy tutaj, ponieważ nie ważne gdzie zapomina się o najsłabszych, ważne gdy ci co mogą pomóc, pomagają. Tą drogą mogą ze szkoły wracać moje dzieci, mogę jechać ja, nie widząc przez warunki tu panujące, co się dzieje. Ja nie chce nawet myśleć, co przeżywa każdy rodzic, gdy jego dziecko wraca tą drogą ze szkoły. Zwłaszcza, że jest to jedna z głównych dróg powrotu górników z pobliskiego Ruchu Szczygłowice do swoich domów. Ktoś powinien coś z tym zrobić. I nie czekać na tragedie” .

Miejmy nadzieje, że ten protest obudzi włodarzy w Urzędzie Marszałkowskim i przyspieszy przebieg decyzyjny w Katowicach, by mieszkańcy Kuźni Nieborowskiej i zatroskani przyjaciele nie musieli znowu utrudniać życia innym, by blokując drogę wymóc na rządzonych jakiekolwiek działania. I oby władza częściej dostrzegała problemy zwykłych obywateli, nie czekając na protest obywatelski.