CBA tropi korupcję w kopalniach

 

Jedną z największych bolączek polskiego biznesu przez ostatnie ćwierćwiecze była wszechobecna korupcja. Nie ominęła ona tak dojnej branży jakom jest górnictwo. Dobitnie o tym powiedziały nam  nagrania rozmowy  wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej i szefa CBA Pawła Wojtunika. „Ministerstwo Gospodarki generalnie w d***e miało całe górnictwo przez całe siedem lat. Były pieniądze, a oni wiesz pili, lulki palili, swoich ludzi poobstawiali, sam wiesz ile zarabiali i nagle pierdyknęło” – oznajmiła wicepremier w podsłuchanej rozmowie z Wojtunikiem w słynnej nieistniejącej już  restauracji „Sowa i Przyjaciele”

„Pierdyknęło” tym razem w SRK.  Katowicka Delegatura Centralnego Biura Antykorupcyjnego od ubiegłego roku prowadziła śledztwo dotyczące nieprawidłowości i korupcji  w latach 2016-2017 w państwowej Spółce Restrukturyzacji Kopalń z siedzibą w Bytomiu oraz jej oddziałach. To do SRK trafiają kopalnie do likwidacji, a SRK wyprzedaje ich majątek.

Cała sprawa zaczęła się od własnych ustaleń funkcjonariuszy i późniejszej operacji  specjalnej CBA na parkingu przed centrum handlowym na Śląsku w czerwcu ubr gdzie agenci zatrzymali na gorącym uczynku korupcji wiceprezesa zarządu – Dyrektora Biura Likwidacji Kopalń i Ochrony Środowiska Spółki Restrukturyzacji Kopalń S.A Mirosława S. oraz Grzegorza G. prezesa spółki okołogórniczej wykonującej milionowe zlecenia na rzecz SRK. Do zatrzymania doszło w chwilę po tym jak Mirosław S. wziął 30 tys. zł łapówki za przychylność w przetargach publicznych organizowanych przez SRK.

Kilka tygodni później agenci CBA zatrzymali Marka C., kierownika zespołu monitorowania procesów likwidacji kopalń w SRK, który w zamian za łapówki miał preferować firmę okołogórniczą, ułatwiając jej uzyskanie zamówień na prace związane z likwidacją kopalń należących do SRK.  W toku śledztwa  ustalono, że Marek C. oprócz gotówki, dostał do dyspozycji luksusowy samochód osobowy wraz z kartą paliwową. W kilka miesięcy wydał tylko na paliwo 16 tys. zł.

W sidła CBA wpadł też w październiku Bogdan P., do niedawna dyrektor kopalni Makoszowy, który w okresie objętym śledztwem pełnił także funkcję Zastępcy Dyrektora Centralnego Zakładu Odwadniania Kopalń. Bogdan P. usłyszał zarzuty m.in. niedopełnienia obowiązku nadzoru nad realizacją inwestycji poprzez odstąpienie od nałożenia kar umownych na kontrahenta, co doprowadziło do szkody w kwocie ponad 230 tys. zł.; zlecenia wykonania prac, które uprzednio zostały wstrzymane, co doprowadziło do szkody w kwocie ponad 360 tys. zł i sprowadziło bezpośrednie niebezpieczeństwo wyrządzenia szkody w kocie blisko 530  tys. zł oraz przyjęcia korzyści majątkowej.

Wszyscy są aresztowani. Na poczet przyszłych kar i grzywien zabezpieczono mienie podejrzanych w kwocie ponad 600 tys. zł.

Śledztwo, prowadzone przez Delegaturę CBA w Katowicach nadzoruje Śląski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej. Śledczy z CBA nie wykluczają kolejnych zatrzymań i powiększenia listy zarzutów. 

Jak widać nawet na zamkniętej kopalni nieźle można się dorobić.