Jaka jest cena społeczna obłudnej polityki klimatycznej

Ostatnie miesiące w wielu krajach Europy przyniosły falę protestów społecznych różnych grup społecznych, od pracowników sektora publicznego we Francji, poprzez rolników w Holandii po pilotów w Niemczech.

W całej Europie czuć, że polityczny klimat się zmienia. Było to widać np. wyborach do Parlamentu Europejskiego, które odbyły się w maju 2019 r., gdzie dużo głosów straciły dwa największe ugrupowania: partie centro-prawicowe i socjaldemokraci, na znaczeniu zyskały ugrupowania atakujące zastany system polityczny. Rosnące niezadowolenie społeczeństw państw Unii Europejskiej widać po fali protestów i strajków.

Od ponad roku trwają one we Francji. W listopadzie 2019 r. minęła pierwsza rocznica wybuchu ruchu żółtych kamizelek. Nazwa pochodzi od odblaskowych kamizelek bezpieczeństwa, które noszą uczestnicy ruchu. Wszystko zaczęło się 17 listopada 2018 r., kiedy żółte kamizelki zablokowały drogi i ronda w całej Francji. Był to protest przeciwko nowemu podatkowi na paliwo, który miał doprowadzić do zmniejszenia zużycia paliw, aby zmniejszyć wpływ na środowisko. Dla wielu Francuzów, zwłaszcza poza dużymi miastami, samochód jest niezbędnym środkiem trans-portu i nowy podatek oznaczał wzrost kosztów ich życie. Tym bardziej odczuwalny, że na prowincji płace są niższe niż w dużych miastach. To był początek. Z czasem do tego postulaty doszły inne postulaty, w tym polityczne, jak dymisja prezydenta Francji Emmanuela Macrona i ekonomiczne, jak pod-wyżki płac i emerytur dla najbiedniejszych.

Ruch żółtych kamizelek swoje protesty organizuje co tydzień na ulicach w całej Francji. Choć widoczne jest jego osłabnięcie: demonstracji jest mniej niż na początki, uczestniczy też w nich mniej ludzi, ale protesty trwają. Często, zwłaszcza w dużych miastach jak Paryż, demonstracjom żółtych kamizelek, towarzyszą gwałtowne starcia z policją, gdzie dosłownie leje się krew. Przez ostatni rok wskutek starć kilkadziesiąt osób straciło oko, kilkaset osób – zarówno demonstrantów jak i policjantów – zostało rannych, było też kilka ofiar śmiertelnych.

W pierwszą rocznicę powstania ruchu, 16 listopada 2019 r., na ulicach francuskich miast żółte kamizelki znów dały o sobie znać, na ulicach Paryża znowu doszło do starć z Policją, płonęły samochody.

Końca działalności żółtych kamizelek nie widać, a pojawiła się nowa linia frontu pomiędzy rządem a francuskim społeczeństwem – reforma emerytalna. Przeciwko emerytalnym planom rządu soli-darnie zaprotestowały wszystkie największe związki zawodowe, na ich wezwanie 5 grudnia 2019 r. w demonstracjach w całej Francji wzięło udział od 700 tysięcy osób (dane rządu) do 1,5 mln osób (dane związkowców).

Jednocześnie rozpoczął się strajk generalny min. w branży transportowej i edukacji, w jego efekcie odwołano wiele kursów pociągów, w Paryżu jeździ tylko połowa linii metra, strajkowali także pracownicy linii lotniczych Air France. 12 dnia strajku, czyli 16 grudnia, do dymisji podał się Jean-Paul Delevoye, pełniący funkcję wysokiego komisarza do spraw emerytur, który przygotowywał reformę emerytalną.

Walka o klimat doprowadziła także do konfliktów w Holandii, gdzie rząd postanowił uderzyć w rolników. Ci postanowili się bronić. 1 i 16 października tysiące holenderskich rolników zablokowało drogi w całym kraju, media donosiły, że korki przekroczyły 1 tysiąca kilometrów. Holandia choć jest niewielkim krajem należy do największych na świecie eksporterów rolnych na świecie, rolnictwo to bardzo ważna część tamtejszej gospodarki. Rząd, pod naciskiem organizacji ekologicznych, oskarża rolnictwo o dużą emisję azotu i gazów cieplarniach i planuje ograniczyć o połowę hodowlę trzody i bydła. To być albo nie być dla rolników. Ostatnia demonstracja odbyła się 18 grudnia, na pewno kolejne protesty będą w 2020 r. Nie trzeba być prorokiem, aby prze-widzieć, że skoro rząd postano-wił walczyć z rolnikami w jednym państwie UE, to podobna sytuacja wydarzy się w innych krajach. To może być groźne np. dla rolnictwa np. w Polsce.

Niespokojnie jest także w Niemczech, 20 października od-był się strajk ostrzegawczy personelu pokładowego linii lotniczych Lufthansa. 7 i 8 listopada związkowcy przeprowadzili dwudniowy strajk, w wyniku którego odwołano wiele lotów.

Protesty były także we Włoszech, gdzie w październiku strajkowali pracownicy transportu kolejowego, drogowego i lotniczego. Pracownicy linii lotniczych Alitalia strajkowali dodatkowo w grudniu obawiając się zwolnień.

Społeczeństwo, głupcze! Mniej spektakularne protesty ostatnio odbywały się też w innych krajach UE. Napięcie społeczne spowodowane dotychczasową polityką rządów widoczne jest coraz bardziej, widać, że stosowane dotychczas rozwiązania gospodarcze i polityczne się nie sprawdzają, wielu milionom ludzi w Europie żyje się coraz trudniej. Szefowie państw i przywódcy UE zdają się tych oczywistości nie dostrzegać. Zamiast szukać skutecznych narzędzi poprawy proponują rozwiązania, które grożą kryzysem wielu branż i zwolnieniami tysięcy pracowników.

Coraz częściej widać, że wielu szefów państw oraz unijnych urzędów oderwało się od swoich społeczeństw i nie ma zamiaru dbać o ich interesy. To opuszczone miejsce wykorzystują nowe partie i ruchy polityczne.

Nowa Komisja Europejska i nowy Parlament Europejski działają od niedługiego czasu, nie wiemy jeszcze, jakie skutki przyniesie ich działalność. Miejmy nadzieję, że będą one dużo bardziej prospołeczne niż to było w przypadku poprzednich kadencji.

Igor D. Stanisławski

Źródło: https://www.solidarnoscgornicza.org.pl/images/sgornicza/12_2019.pdf