Mocni w gębie – jak kończą oszczercy

Mocni w gębie

Łaźnia naszej kopalni była dziś miejscem, w którym wygłoszono niezwykłą przemowę. Monolog wygłosił człowiek często raczący nas swoimi „mądrościami”, będący swoistą tubą propagandową jednego ze związków zawodowych. Tym razem uraczył wszystkich dosyć oryginalnym wykładem, nieco się jednak zapomniał i przekroczył nieprzekraczalną linię – nie do końca pewnie świadomy, prawdopodobnie wykorzystany przez swoich kolegów, wygłosił przemówienie pełne zbyt daleko idących oskarżeń. Słowem – posunął się za daleko.

Mowa o Patryku Arencie, niechlubnej „gwieździe” naszej kopalni! Spytacie, co takiego tym razem mówił, że aż zmusiło nas to do napisania niniejszego artykułu, od razu zatem odpowiadamy.

Pomawianie „Solidarności” o najróżniejsze cuda i przekręty to stała śpiewka Związku Zawodowego „Jedność”. Zazwyczaj bezkarna, bo na ich jazgot i brednie nikt już nawet nie reaguje. Ostatnio jednak połączyli swoje siły z telewizją TVN. I się zaczęło…

Jak ktoś nie ma się do czego realnie doczepić, bardzo często poprzestaje na stwierdzeniu, że oponent to złodziej, a jego siła wynika z dokonanych przekrętów, bo w życiu nic nie osiągnął uczciwie. Trzeba przy tym koniecznie zaznaczyć, że dotyczy to wyłącznie przeciwnika. I w taki to prosty, właściwy sobie sposób pomyślał Patryk Arent. A że od myślenia do działania droga u niego jest zazwyczaj krótka, upojony wizytą redaktorów z TVN-u oskarżał na prawo i lewo: „lipne przetargi”, „prezes i przewodniczący”, których „dni są policzone”, „TVN dobierze im się do d…”. Najprościej oskarżyć. Przecież nic mi nie zrobią, bo mam za sobą TVN! Zabrakło chyba tylko „Paszportu Polsatu”.

Panie Patryku! Mamy nadzieję, że na wszystko, o czym pan mówił, ma pan dowody i świadków. My ich mamy i nie pozwolimy się tak bezczelnie pomawiać! Nie jest pan bezkarny. Oszczerstwa, publiczne pomawianie, zniesławienia – miara się przebrała.

Koledzy z „Jedności” mogą na wyścigi biegać do TVN-u. Mogą tam żalić się i wymyślać nowe afery. Z TVN-em sobie poradzimy. Jeśli natomiast uważacie, że możecie nas bezkarnie szykanować wśród załogi, to tu napotkacie zdecydowany opór. Zapewniamy, że każde takie publiczne pomówienie naszego związku zawodowego – jego członków oraz władz – spotka się ze zdecydowaną reakcją.

Patryk Arent udaje mocnego, bo czuje się bezkarnie. Zapomina, że w Polsce, wbrew temu, co mówi TVN, obowiązuje prawo – musi go przestrzegać nawet „Jedność” i nawet on sam! Z tego właśnie prawa zamierzamy teraz skorzystać.

A na koniec życiowa prawda: kłamstwo ma zawsze krótkie nóżki – i czasem tylko rozrośnięte sterydami karki…