W JSW ZAMIAST ZYSKÓW LICZĄ STRATY. CZY KTOŚ ZA TO ODPOWIE?!

W JSW ZAMIAST ZYSKÓW LICZĄ STRATY. CZY KTOŚ ZA TO ODPOWIE?!

SYTUACJA pod względem makroekonomicznym jest dla JSW sprzyjająca, bo ceny węgla i koksu oszalały w ostatnich miesiącach. Cena węgla koksującego osiągnęła poziom ok. 225 dol. za tonę, a ceny koksu na europejskim rynku sięgają 440 dol. za tonę.

Pozornie nie jest źle. W pierwszym półroczu tego roku wzrosła zarówno produkcja węgla koksującego, jak i koksu oraz ich sprzedaż, co przełożyło się na wyższe przychody ze sprzedaży osiągnięte przez Jastrzębską Spółkę Węglową. Co z tego, jeśli porównujemy to do marnego, pandemicznego 2020 roku, w którym wydobycie w pewnym momencie stanęło w miejscu.

W pierwszym półroczu 2021 roku produkcja węgla ogółem w przypadku JSW wyniosła 6,8 mln ton – w tym 5,5 mln ton węgla koksującego. Spółka tym samym zrealizowała plany produkcyjne, jednakże plany mocno skorygowane po pierwszym kwartale. Gdyby trzymać się pierwotnych założeń PTE produkcja w jastrzębskich kopalniach powinna być znacząco wyższa.

– Każdego dnia brakuje kilkunastu tysięcy ton węgla w stosunku do pierwotnych założeń. Nie jesteśmy już w stanie realizować zakontraktowanych wcześniej zamówień. Sytuacja staje się dramatyczna – mówią nam pracownicy spółki.

Po części odpowiedzialna za to jest natura, gdyż trudne warunki geologiczne na niektórych kopalniach JSW (m.in. Pniówek) utrudniają zaplanowaną produkcję. Jednakże duża cześć odpowiedzialności za ten stan rzeczy spada na zarządzających spółka, zwłaszcza byłego wiceprezesa Tomasza Dudę, który w ostatnich miesiącach odpowiadał za sprawy produkcyjne w spółce, a wcześniej jako wiceprezes ds. rozwoju utrudniał normalną pracę zarządu.

– Pion Rozwoju pod przewodnictwem Tomasza Dudy stał się pionem inwigilacji, raportów kontrolnych oraz kontestowania wcześniej zawieranych inicjatyw i projektów oraz wymiany kadr – twierdzą związkowcy z JSW, którzy swoimi protestami doprowadzili do odwołania Dudy oraz pozostałych członków marnego zarządu Barbary Piontek, którą na to stanowisko forsował sam premier Mateusz Morawiecki.

Przyznają to sami pracownicy centrali i kopalń twierdząc, że w tej swoistej degrengoladzie nikt nie miał odwagi się wychylać, gdyż każda inwencja zamiast być nagradzana, była karana.

W Biurze Produkcji kilkakrotnie zmieniano schemat organizacyjny, co wprowadziło chaos decyzyjny, który paraliżował pracę kopalń i generował duże turbulencje w bezpiecznym prowadzeniu ruchu zakładów górniczych. Przez ponad trzy miesiące nie powołano zastępcy prezesa ds. technicznych i operacyjnych. Doprowadziło to do sytuacji, gdzie zarządzanie techniczne kopalniami odbywało się w trzech biurach tj. w Biurze Produkcji, w Biurze Rozwoju i Innowacji oraz w Biurze Strategii. Sytuacja ta sparaliżowała ruch kopalń oraz zablokowała proces inwestycyjny, który w zasadzie się zatrzymał.

Kopalnie zmuszano wbrew logice do zatrzymania procesu zakupowego w dłuższej perspektywie. Działania te prowadził wiceprezes Duda, jednak pod niczym się nie podpisywał zrzucając całą odpowiedzialność na podległych sobie dyrektorów.

Tomasz Duda i zatrudnieni przez niego emerytowani pracownicy innych spółek węglowych wstrzymali lub ograniczyli do minimum realizację kluczowych projektów wydobywczych opracowanych i wdrażanych przez Biuro Produkcji, w tym m.in. monitoring podporności obudowy zmechanizowanej, wykładka mechaniczna obudowy chodnikowej, optymalizacja gospodarki rurami.

Swego rodzaju standardem stało się, że zarząd Piontek i Dudy wyrażał zgodę na wszczęcie postępowania przetargowego, zatwierdzał kwotę, powoływał komisję, po czym po przeprowadzeniu postępowania nakazywał jego unieważnienie bez podania przyczyny przewidzianej ustawą, wymuszając tym samym działanie nieprzewidziane prawnie.

Wielokrotnie po przeprowadzeniu procedury przetargowej nakazywano zmianę warunków określonych w SIWZ (specyfikacja istotnych warunków zamówienia), co jest niezgodne z Ustawą Prawo Zamówień Publicznych. Tak jaskrawe łamanie prawa miało miejsce, kiedy jednym z zatrudnionych przez B. Piontek współpracowników jest były szef delegatury CBA w Katowicach Piotr Halejak.

Przykładem może być najem 8 kombajnów chodnikowych dla kopalni Borynia-Zofiówka. Po zakończeniu prac komisji przetargowej nakazano go unieważnić i rozbić zadanie na części tj. oddzielnie kombajn, kabel, pompa i osprzęt elektryczny ograniczając zadanie do trzech maszyn. Spowoduje to problem z uruchomieniem (brak instalacji zasilającej w media). Brak pięciu z ośmiu kombajnów skutkować będzie brakiem frontów robót. Już dziś straty sięgają dziesiątek milionów złotych.

Kolejnym przykładem może być usługa wierceń małośrednicowych, gdzie komisja kilkakrotnie przedstawiała zarządowi wyniki prac, a ten nakazał zmianę wymagań (niezgodnie z ustawą). W ten sposób postępowania wydłużały się o kolejne miesiące dezorganizując pracę kopalń. I takich sytuacji było wiele.

Całkowitym kuriozum był przetarg na obsługę rozdzielni dołowych kopalni Borynia. Pomimo faktu, że firma startująca w przetargu zgodziła się obniżyć kwotę do przewidzianej w postępowaniu nakazano go unieważnić. Do obsługi tych obiektów potrzebni są wysoko wykwalifikowani elektrycy, których wyszkolenie będzie trwać wiele miesięcy, a nawet lat. Kopalnia przesunęła nieprzygotowanych pracowników zajmujących się pracą przodków do obsługi rozdzielń. W konsekwencji niedawno wystąpiła awaria, która sparaliżowała większość dołu kopalni. Usuwano ją 12 godzin. Co więcej, obecnie usuwanie awarii w przodkach będzie wydłużone, ponieważ ubyło tam elektryków, którzy zostali przesunięci na rozdzielnie.

Pisaliśmy niedawno o bulwersującej sprawie zatrzymania kombajnu chodnikowego w kopalni Borynia, który został wyremontowany za kilka milionów złotych, ale nie mógł być wykorzystany, gdyż tzw. koordynatorzy ds. bezpieczeństwa na polecenie wiceprezesa Dudy próbowali na siłę udowodnić, że nie zostały dotrzymane warunki umowy. W konsekwencji ponad dwa miesiące maszyna nie pracowała (była odgrodzona z zakazem zbliżania się do niej pod stałym monitoringiem kamery). Spowodowało to nie tylko kompromitację zarządu w oczach zarządu, gdyż z kopalni uczynili coś na kształt muzeum.

Opieszałość w podejmowaniu decyzji doprowadziła do braków materiałowych na kopalniach. Przykładowo brak stóp podporowych zmusił kopalnie do stawiania obudowy na spągu co jest wbrew dokumentacji i w dalszej perspektywie wpłynie na stan wyrobiska.

Brak zgód korporacyjnych na przeprowadzenie niezbędnych zaplanowanych przez kopalnie procedur będzie skutkować trudnościami ruchowymi i brakiem frontów robót. Przykładowo kopalnia Budryk, która od lat zleca prace związane z utrzymaniem wyrobisk firmom zewnętrznym przy braku zgody na to musiała zatrzymać drążenie chodnika B-2 w pokładzie 402.

– Straty finansowe tej polityki należy koniecznie policzyć i wyciągnąć konsekwencje. To przykre, bo dziś spółka mogłaby zarabiać krocie na hossie. Spodziewamy się, że ktoś tą niegospodarność Piontek i Dudy rozliczy – mówi jeden z liderów związkowych w JSW.

Igor D. Stanisławski